Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział 1

       - Śpiąca królewno, pora wstawać.- Głos wdarł się do mojego snu.
       Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam, że nade mną stoi Tony.
       - No już wstawaj, chyba nie chcesz spóźnić się pierwszego dnia szkoły?
       Szkoły?! O matko!
       Szybko poderwałam się z łózka i pobiegłam do łazienki trzaskając drzwiami. Usłyszałm śmiech Tony'ego i jak schodzi na dół. W pół godziny później byłam już wykąpana, umalowana i ubrana w "mundurek" szkoły, czyli czarną, dosyć długą wstążkę z białym nadrukiem "Daren Academy", którą kilka tygodni temu przysłano nam pocztą. Zeszłam na dół i usiadłam przy stole w kuchni, gdzie czekała już miska jogurtu z owocami. Zwykle nie miałam tu takich luksusów, jak zrobione śniadanie, ale dzisiaj Charlie wiedziała, że im szybciej wszystko pójdzie, tym krócej będzie musiała mnie oglądać, tak więc robiła wszystko co mogłby przyspieszyć mój wyjazd.
       Gdy wszystko zostało zapakowane do samochodu, pojechaliśmy do miejsca gdzie miałam spędzić następne 10 miesięcy.

***

       Chwilę po tym jak pożegnałam się z Tonym i Charlie (która na pożegnanie rzuciła mi diabelski uśmieszek), zostałam sama na dziedzińcuu przed wielką szkołą. Nawet na zdjęciach nie wydawała się taka wielka. Dziedziniec znajdował się naprzeciwko wejścia i pomiędzy dwoma skrzydłami: wschodnim i zachodnim. Gdy tak stałam z walizkami i torbą na ramieniu, patrząc na ogrom tego budynku, podeszła do mnie kobieta z wielkim uśmiechem na ustach. 
       - Ty pewnie jesteś Diana North.
       - Zgadza się proszę pani. - Uśmiechnęłam się.
       - Tylko nie pani, mów mi Elenor. Jestem tu dyrektorką, ale nie jestem jeszcze tak stara by mówić do mnie per Pani... Czekaj, zaraz znajdziemy Ci kogoś do oprowadzania...  O! Ryan! Chodź tu!
       Rozejrzałąm się wokoło. Na dziedzińcu było sporo ludzi. Uczniów, wszyscy mieli na sobie wstążki. Zastanawiałąm się, które z nich to Ryan, gdy nagle ktoś złapał mnie za ramiona i obrócił. Wrzasnęłam, poczym zobaczyłam przed sobą chyba najprzystojniejszego chłopaka jakiego w życiu widziałam. Uderzał się otwartą dłonią w ucho, próbując odzyskać słuch.
       - O matko, dziewczyno, ale masz głosik... 
       - Ryan, zachowuj się! - Skarciła go Elenor. - Diana, to jest Ryan Croft. Z pewnością pokaże Ci wszystko co warte uwagi w tej szkole...
       - Och, Elenor, możesz być tego całkowicie pewna... To, w którym pokoju mieszkasz? - Zwrócił się do mnie z zawadiackim uśmiechem, a dyrektorka przewróciła oczami.
       - Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. - Odpowiedziałam.
       - Mieszka w 4/3. Skoro już wszystko jasne to zostawię was i zaraz wyślę kogoś po twoje rzeczy Diana.- Powiedziała i ruszyła w stronę wejścia.
       - Cóż za zbieg okoliczności... Mieszkam dokładnie w tym samym pokoju. - Powiedział Ryan, gdy Elenor była na tyle daleko by go nie usłyszeć.Wcześniej wiódł za nią wzrokiem, ale teraz spojrzał na mnie.
       - Jakto? - Spytałam
       - No dobra, wydajesz się fajna, więc nie będę sobie z Ciebie robił żartów. Na razie... To. - Wskazał kawałek budynku po naszej lewej. - jest wschodnie skrzydło. Mieszkają w nim dziewczyny, a to - wskazał w prawo. - jest zachodnie skrzydło i mieszkamy w nim my. - Tu pokazał siebie, a na mojej twarzy automatycznie pokazał się uśmiech. Gdy to zobaczył też się uśmiechnął, a na mojej twarzy wykwitł rumieniec.- Pokoje są numerowane oddzielnie. To znaczy, że zarówno w żeńskim jak i męskim skrzydle jest pokój 4/3. Może to przeznaczenie...- Puścił mi oczko. - Okej, przejdźmy do rzeczy. Co chcesz zobaczyć?
       - Nie mam pojęcia co tu jest warte zwiedzania. Zdaję się na Ciebie.
       - Dawno nie słyszałem tych słów... "Zdaję się na Ciebie", no cóż pewnie już niedługo też przestaniesz mi na tyle ufać, ale na razie czuję się mile połechtany. No więc najpierw... - Zamyślił się na chwilę. - pokój nauczycielski. Musisz zdobyć plan lekcji, lepiej go nie zgub bo to twój własny plan, który będzie obowiązywał Cię przez trzy lata.
       - Ten sam plan przez trzy lata?!
       - To nie jest zwykła szkoła kotku. Ona jest zajebista, tylko trzeba się wczuć w jej rutyne. Ale po maksymalnie tygodniu to będzie miejsce, z którego nie będziesz chciała wychodzić.
       - I tak bym pewnie nie chciała. Wszystko jest lepsze niż mój dom...
       - Ojej, opowiedz mi wszystko skarbie. - Powiedział, objął mnie ramieniem i zaczął prowadzić do wejścia.
       Nie wiedzieć czemu opowiedział mu swoją historię, ale oficjalną wersję, taką, w której rodzice zginęli w pożarze. Tak właśnie ustalili strażacy, a ja miałam wtedy tylko 8 lat, moja wersja się nie liczyła. Uznali, że to z powodu szoku coś wymyślam i przez pół roku jechałam na środkach uspokajających. Zwiedzanie szkoły zajęło nam z godzinę. Trwałoby to dłużej, ale spieszyliśmy się na apel. To znaczy, ja się spieszyłam bo Ryan miał go bardzo głęboko...
       Apel odbywał się na dziedzińcu, gdy tam przyszliśmy były tam już tłumy ludzi.
       - Przykro mi, ale muszę Cię już zostawić, nie mam zamiaru znowu tego słuchać. Najlepiej pójdź do nich - pokazał dwie dziewczyny, rozmawiające ze sobą. - To Rosalie i Emma, będziesz z nimi mieszkać. Radzę jak najszybciej poznać ich słabości, bo potem będziesz miała większe szanse na dostanie się do łazienki... - Zrobił komicznie poważną minę. Wybuchłam śmiechem.
       - Dzięki za radę.
       - Zawsze do usług. - Ukłonił się i po kryjomu wsunął się do środka.
       Stałam przez chwilę po czym ruszyłam w stronę dziewczyn.

1 komentarz: