Boże jaka ja byłam głupia, podchodzić tak do obcego konia na pastwisku?!
Jednak z jakiegoś dziwnego, niewytłumaczalnego powodu nie bałam się go. Moje przerażenie wynikało z martwienia się o Iana. Przeszłam więc między konia, a leżącego na ziemi chłopaka, spojrzałam na zwierze i z pewnością w głosie, która wzięła się niewiadomo skąd powiedziałam.
- Zostaw!
Byłam chyba w równie wielkim szoku co Ian, gdy koń mnie posłuchał, schylił głowę jakby w geście poddaństwa i cofnął się kilka kroków gdzie wciąż nas obserwując zaczął zajadać trawę. Gdy byłam pewna, że nie wróci, odwróciłam się i pomogłąm Ianowi wstać.
- Wszystko w porządku? - Spytałam.
- Chyba tak. - Odpowiedział z kredowo białą twarzą. - Chyba często widujesz konie...
- Ostatnie gdy miałam 7 lat. Przepraszam, byłam jak zahipnotyzowana, teraz zdaję sobie sprawę, że to nie było zbyt mądre.
- Gdyby to tylko był, którykolwiek inny koń... Ale akurat ten? Chodźmy stąd. - Złapał mnie za rękę i zaczął szybko ciągnąć w stronę płotu. Odwróciłam się jeszcze by zobaczyć, że koń podąża za nami w pewnym odstępie.
Gdy przeszliśmy przez płot Ian też się odwrócił po czym pociągnął mnie jeszcze dalej w stronę stajni i posadził na łąwce przed nią.
- A co jest z tym koniem nie tak?
- Ma na imię Demon i jest to bardzo odpowiednie imię dla taiej bestii jak on. Jest przywódcą stada, a ty jesteś pierwszą osobą od zawsze, która podeszła tak blisko i nie skońćzyła w szpitalu, albo w kostnicy.
- Naprawdę?! A wydaje się taki milusi. Jest piękny prawda? - Powiedziałam i spojrzałam na Demona, który stał przy płocie i wpatrywał się w nas z zainteresowaniem.
- Milusi?! To zabójca. Nie widziałaś jak chciał mnie zdeptać?!
- Ale mi nic nie zrobił...
- Nie zdążył.
- Nie uwierzę w to. Wiem, że nic by mi nie zrobił.
- Radzę nie sprawdzać tej teorii...
Odwróciłam głowę w stronę Iana.
- A jednak ją sprawdzę. - Powiedziałam, wstałam i szybkim krokiem ruszyłam w stronę zagrody.
- Czekaj! - Ian poderwał się z ławki i podbiegł kawałek za mną.- Widzę, że jesteś cholernie uparta... - Uśmiechnął się.- Pozwul chociaż, że zrobimy to razem. Jutro.
- Dlaczego jutro?
- Bo mam już dość przeżyć jak na jeden dzień. - Znów się uśmiechnął, a ten uśmiech rozbroił mnie zupełnie.
- Okej.
- Dzięki Bogu... Dzisiaj mogę Ci pokazać kilka spokojniejszych koni jeśli chcesz?
Teraz to ja się uśmiechnęłam.
- Z wielką chęcią.
Gdy wróciłam do pokoju słońce zaczęło już zachodzić. Dziewczyny siedziały na kanapie w korytarzyku i plotkowały o czymś zaciekle gdy weszłam do środka.
- Gdzieś ty była? - Emma poderwała się z kanapy.- Miałaś iść na obiad i nie wróciłaś przez - Spojrzała na zegar wiszący na ścianie - 2 i pół godziny!
- Postanowiłam pozwiedzać. Byłam na łące. Spotkałam Iana w dosyć niecodziennych okolicznościach i gadaliśmy.
Emma od razu trochę się uspokoiła, a nawet zaciekawiła.
- Tego przystojniaka, na którego wpadłaś na korytarzu? I co? Opowiadaj! - Z powrotem usadowiła się na kanapie i patrzyła na mnie z wyczekiwaniem.
- Nic, a co miało być? Gadaliśmy, pokazał mi konie...
Megan przerwała oglądanie swoich paznokci i wtrąciła mi się w zdanie.
- Ian Smith?
- Nie wiem, nie przedstawialiśmy się sobie z nazwiska...
- Wysoki, umięśniony, krótkie ciemno-blond włosy? - Dopytywała się Megan.
- Tak. - Wtrąciła się Emma i z zaciekawieniam spojrzała na Meg. - Co o nim wiesz?
- Pracuje w stajniach,, żeby zarobić na szkołę.Od kiedy tu jest nie widziałam go nigdy z żadną dziewczyną, szczerze mówiąc sądzę, że jest gejem. Ktoś tak miły i przystojny nie mógłby być jednocześnie singlem i hetero... A poza tym, jaki prawdziwy facet jeździ w tych czasach konno? Przynajmniej takie jest moje zdanie..
- On jeździ konno?
- I to jak! Boże, aż wzroku nie można oderwać, potrafi zrobić z koniem wszystko.
- Może będzie mógł mnie uczyć... - Powiedziałam raczej do siebie niż do nich.
- Chcesz się uczyć jeździć konno? Nie proś jego tylko zapisz się na to na wf. Przynajmniej będziesz miała z głowy te okropne lekcje i nie będziesz musiała wybierać dyscyplin.
- A będę wtedy mogła wybrać konkretnego konia?
- Już jakiś wpadł Ci w oko? Może jakiś ogier? - Emma puściła mi oczko.
Przewróciłam oczami.
- Demon.
Rosalie zakrztusiła się sokiem który piła, A Megan wybuchnęła śmiechem. Emma siedziała tylko i patrzyła to na jedną to na drugą zaskoczona.
- Czyś ty na głowę upadła czy co?! - Wykrztusiła Rosalie. - To nie koń to powtór. Mój ojcicec dosyć podstępnie sprzedał go szkole, żeby nie musieć się nim martwić, tylko sobie chodzi i je trawę. A ty chcesz na nim jeździć?! Ba, sama myśl o możliwości zbliżenia się do niego na bliżej niż 30 metrów napawa mnie przerażeniem.
- Stałam koło niego...
Rosalie wybałuszyła na mnie oczy.
- Przez płot.
- Nie, na środku pastwiska.
- Ty naprawdę jesteś wariatką... - Wstała i weszła do swojego pokoju.
Wszystkie patrzyłyśmy za nią, po czym Megan zlustrowała mnie spojrzeniem, wstała, uszczypnęła mnie w ramię i pokiwała głową.
- Au! Co ty robisz?
- Sprawdzam, czy jesteś żywa, czy może rozmawiam z duchem. Nie widzę na tobie żadnych siniaków. Jak to możliwe?
- Demon nic mi nie zrobił. Powąchał mnie tylko, a potem tak jakby próbował odstraszyć Iana.
- Ian też tam był?!
- On chyba tak jakby próbował mnie ratować...
- No tak, to do niego podobne. Co Ci w ogóle strzeliło do głowy żeby podchodzić do obcego konia, jeszcze takiego giganta... - Megan westchnęła i poszła do naszego pokoju. Zostałyśmy same z Emmą.
- Z tego co właśnie usłyszałam, to cud, że z tobą rozmawiam. - Powiedziała po chwili.
- On nigdy nic by mi nie zrobił. Wiem to.
- Sądzę, że Rosa jednak wie lepiej. W końcu to był jej koń. Dostała go na 15 urodziny i przez rok próbowała się do niego zbliżyć. Potem sprzedali go Akademii.
- I tak mam zamiar na nim jeździć.
- Uparciuch... - Emma wstała z kanapy i zniknęła za drzwiami swojego pokoju.
Zostałam sama na pustym korytarzu.
- Znowu na mnie wpadłaś.
- Przepraszam, nie wiem o co z tym chodzi. Zwykle nie wpadam tak często na ludzi.
- Co tu robisz?
- Nie ustatliliśmy wczoraj o której i gdzie się spotykamy.
- Nie zmieniłaś zdania?
- Nie. - Powiedziałam z mocą. - Mam zamiar udowodnić Ci, że mam rację.
- W tym przypadku mam nadzieję, że będziesz ją miała... Ja teraz idę na zajęcia. Spotkajmy się o 17 przy stajniach.
- No to jesteśmy umówieni. - Uśmichnęłam się i tyłem wyszłam z korytarza. Ian przeszedł koło mnie i zniknął za drzwiami do zachodniego skrzydła. Też ruszyłam w tamtą stronę.
- Diana! - Odwróciłam się i zobaczyłam Ryana idącego w moim kierunku. - Czyżbyś już się za mną stęskniła?
- Ależ oczywiście - Wywróciłam oczami.- A tak naprawdę to nie przyszłam do Ciebie.
- A do kogo? - Wydawał się jednocześnie zaskoczony i zainteresowany.
- Ian Smith. Może kojarzysz?
- Ten biedak? No mogłaś lepiej wybrać... - Powiedział dosyć znaczącym tonem.
- Będzie mnie uczył jeździć konno.
- On? Przecież on nawet nie ma konia.
- A ty masz?
- Oczywiście. Każdy szanujący się mieszkaniec tego miasta ma konia.
- Chyba każdy, którego na to stać.
- Przecież to właśnie powiedziałem...
Zapadła cisza.
- Miłych zajęć. - Powiedziałam po chwili, odwróciłam się i wyszłam.
O 17 stałam pod stajniami i głaskałam jednego z koni gdy usłyszałam za sobą dobrze mi już znany głos.
- Gotowa?
Odwróciłam się z uśmiechem.
- Oczywiście. - Prawie w podskokach ruszyłam w stronę pastwiska. Już z daleka widziałam Demona. Trudno było go zresztą przeoczyć.
- Na początek nie będziemy do niego podchodzić, spróbuję go zawołać. - Ian zagwizdał. Kilka koni podniosło głowy i ruszyło w naszym kierunku, ale Demon w żaden sposób nie dał po sobie poznać, że to usłyszał. A usłyszał na pewno.
Poklepałam konie po nosach.
- Demon! - Krzyknął Ian. - Chodź tu!
Demon podniósł łeb i wciąż przeżuwając trawę spojrzał na Iana z wyższością po czym wrócił do koszenia łąki.
Roześmiałam się.
- Coś Ci chyba nie wychodzi.
- Chyba tak... Co za uparte zwierze...
Spojrzałam na konia i zawołałam go po imieniu. Ian spojrzał na mnie z politowaniem, ale zaraz potem jego mina się zmieniła, gdy zobaczył, że Demon zaczął kłusować w naszym kierunku. Wyglądał pięknie. Wyhamował około 5 metrów przed płotem i ten kawałek przeszedł wolno patrząc raz na mnie raz na Iana, który mimowolnie odsunął się kilka kroków, złapał mnie za rękę i próbował pociągnąć za sobą, ale ja uparcie stałam w miejscu. Wyjęłam z kieszeni smakołyk dla koni, który znalazłam w stajni i podałam mu na otwartej ręce. Poczułam jak dłoń Iana zaciska się mocniej na moim ręku.
Demon pochylił głowę, powąchał moją dłoń po czym zjadł przysmak i dokładnie wylizał moją rękę. Uśmiechnęłam się bezwiednie i pogłaskałam go po szyji. Przekręcił lekko głowę i zamknął oczy jakby rozmarzony.
- Dawno nikt Cię nie głaskał, co? - Spytałam go przysuwając swoją głowę do jego (była conajmniej 5 razy większa niż moja).
- Jak tyś to zrobiła? - Spytał Ian, który wciąż stał w bezpiecznej odległości i trzymał moją rękę. Pociągnęłam go lekko.
- Mówiłam Ci, że on mnie lubi. No chodź. Dotknij go.
Chłopak dosyć niechętnie zbliżył się do mnie i konia. Demon podniósł szybko głowę i spojrzał na niego niepewnie. Położyłam mu dłoń na nosie i przysunęłam trochę jednocześnie go uspokajając. Po chwili zamiast mojej dłoni leżała tam dłoń Iana, który był w głębokim szoku.
- To niewiarygodne... - Wyszeptał po czym spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się.
Odwzajemniłam uśmiech.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz